13.11.2021

Witajcie! Oto pierwszy wpisik z reaktywacji klubu!

Jest on dosyć krótki, to fakt, ale dużo też nie ma co opisywać!

Spotkałyśmy się w Wiosce Pięknego Ogona o 19.00 w składzie ja (czyli Niccy), Lenka, Zoe i Benia. Jako dzisiejszy temat spotkania wybrałam sport – ja i sport! Szok! Fakt, ale to na szczęście tylko SSO i nie trzeba się faktycznie męczyć xD

No dobrze, ale co robiłyśmy? Postanowiłyśmy potrenować nasze konie, ale zamieniłyśmy odwrotność – nasze koniki były czekającymi u mety trenerami, zlizującymi punkty doświadczenia, a my biegałyśmy po torach, męcząc się makabrycznie! Fajnie, nie?!

Zaczęłyśmy naszą przygodę od oczywiście założenia odpowiednich strojów – w każdy dzień, o każdej porze, strój trzeba mieć w kolorze! Proszę bardzo, mądrość na dzień dzisiejszy, tylko do waszej Niccy! W międzyczasie jak każda szykowała kostium, zrobiłyśmy sobie małą rozgrzewkę, by aby nie nabawić się kontuzji.

Pierwszy na naszej liście był wyścig z Ateną, małą klaczką w Dzikim Lesie. Musiałyśmy pokonać ją w zbijaniu wazonów. Muszę przyznać, że nie było to takie łatwe bez pomocy naszych rumaczków, które pewnie miały dużo uciechy, patrząc jak wyciskamy z siebie ostatnie poty. Ostatecznie udało nam się zaliczyć wyzwanie i ruszyłyśmy dalej, do wyścigów wiewiórki Pistacji. Je również pokonałyśmy bez problemów i dalej pognałyśmy do Posterunku Sekwoi.

Tam było już trudniej. Pierwszy wyścig skokowy trzeba było dosłownie „taranować” swoją głową, ale jakoś to poszło. Drugi, na orientację, okazał się strasznie wymagający zwłaszcza dla mnie, ponieważ kazano mi dotrzeć do prawdziwych granic lasu! Na szczęście, tylko po iluś minutach, wykonałam swoje zadanie, gdy reszta dziewczyn czekała na dalsze wyścigi. Trzeci, niestety nie był możliwy do przejścia na piechotkę i nasze napompowane ze śmiechu jak balony koniki musiały się wykazać, z czym zresztą dały sobie radę. Podobna sytuacja zastała nas na Posterunku w Mistfall, gdzie większość wyścigów była „nieprzebiegalna”. Jednak co to za problem dla nieustraszonych dzikich jeźdźców!

Ostatnim punktem było Ranczo Starshine, na które dotarłyśmy też nie bez kłopotów. Tamtejsze wyścigi postanowiły się dziś z nami „pobugowić” i ciekawie to wyglądało, przynajmniej z mojej strony. Po kilku wyrzuceniach z gry, tańcach na kłodzie w wykonaniu Zoe i krążenia na arence, zakończyłyśmy nasze luźne spotkanko.

Było naprawdę super, miło było znów się spotkać!

Do następnego!





Komentarze

Popularne posty z tego bloga