17.05.2020

Witam ponownie!

 Nie wiem czy to zauważyliście ale ostatnio dodaje posty codziennie, żeby wyrobić się przed baaardzo ciekawym spotkaniem planowanym na najbliższy weekend – szczegóły wkrótce.

Na razie opowiem wam o kolejnym spotkaniu, tym razem tym, które odbyło się w niedzielę dwa tygodnie temu. Czytajcie uważnie, ponieważ dla mnie było to naprawdę cudowne spotkanie.


Spotkałyśmy się…. A właściwie to się nie spotkałyśmy. Trochę to dziwnie brzmi opowiadane przeze mnie 🙄. Na samym początku tak jak to było zaplanowane wszyscy uczestnicy spotkania pojechali pod zamek… wszyscy poza jedną osobą. Domyślacie się kogo nie było? Dzisiaj na zbiórce nie zjawiłam się ja. Zamiast mnie chwilkę później  do dziewczyn dotarła wiadomość, że zaginęłam i prawdopodobnie znajduję się na jednym ze złotych pól otaczających zamek. Niezwłocznie rozpoczęły poszukiwanie swojej ulubione właścicielki klubu 😘. Instrukcja była prosta, ale był jeden haczyk. Dookoła zamku było mnóstwo złotych pól. Właściwie wszędzie były wyłącznie złote pola. Wszystkie szukały… szukały… szukały …..Najpierw na jednym polu, potem na sąsiednim, ostatecznie obeszły dookoła całe pobliskie miasteczko. Aż w końcu dotarły na to właściwe! Tam tez musiały długo poszukać. Zostałam odnaleziona dopiero po jakiś 15 minutach szukania. Jednak wszyscy prowadzący akcję poszukiwawczą  zdawali się być lekko zaskoczeni na mój widok. W sumie to im się nie dziwię bo wyglądałam…. lekko ekscentrycznie 😂.
 


Tak jak widzicie na zdjęciu mój dzisiejszy strój był baaardzo nietypowy. Nie było to nowy strój klubowy, nie bójcie się, nie zrobiłabym tego światu… chociaż… może kiedyś…. 🙃.
Czemu przebrałam się za dziada z brodą? Dla osób które były na poprzednim spotkaniu tego typu odpowiedź nie była ogromną  niespodzianka. Tak naprawdę mam też drugą tożsamość. Poza właścicielką klubu czasem pracuję  jaki tajny szpieg. Wiele z was  pewnie nie uwierzy, ale wszystko jest najszczersza prawdą! (No może lekko nagięłam prawdę 😉 ).
 


Spotkanie było sequelem  spotkania sprzed lat i nosiło nazwę „SPOTKANIE SZPIEGÓW #2”.
Gdy dziewczyny odgadły, że zamaskowany nieznajomy to tak naprawdę zamaskowany znajomy, a konkretnie Iris, musiałam się wytłumaczyć, jednak nie mogłam zrobić tego na otwartym powietrzu… dookoła mogli stać szpiedzy - wrogowie. Traf chciał że gdy wsiadłyśmy na konie i już chciałam opowiedzieć o tych tajemnicach podjechał do nas jakiś inny klub. Nie odnalazłyśmy w nim znajomych twarzy, jednak gdy zaczęłyśmy się przemieszczać, grupa poruszała się za nami. W tamtym momencie musiałyśmy uciec do najbliższej kryjówki – silosu. Galopując tam na szczęście udało nam się zgubić niechcianych szpiegów. Potraktowałyśmy to jako pierwszą lekcje szpiegowania – zawsze należy być czujnym! ( Jeśli ktoś nadal się zastanawia, to nie, nie wynajęłam innego klubu żeby odegrał rolę w mojej małej spotkaniowej fabule. Wszystko było bardzo dziwnym przypadkiem🤣 )


W bezpiecznym pomieszczeniu odbyła się teoretyczna część szkolenia. Oczywiście najpierw przyszedł czas na wyjaśnienia, potem pytania dziewczyn do mnie, a na końcu moje do nich. Po tej części wszystkie wiedziałyśmy już co jest ja potrzebniejsze w pracy szpiega i czego należy unikać. Dla niezorientowanych powiem tylko że oczywiście podstawa stroju zawsze są ciemne okulary, a największym wrogiem …to chyba wie każdy… oczywiście jest  fioletowe autko, które śledzi nas już od wielu lat (tej zagadki jeszcze nie rozwiązałam).


Potem nadszedł czas by wyjść w teren. Wyruszyłyśmy na przejażdżkę. Cel nie był od razu znany dziewczynom, ale to się nie zmieniło, zazwyczaj miejsce do którego jedziemy pozostaje tajemnicą na czas wędrówki. Tym razem jednak nie jechałyśmy po widocznych szlakach, jako szpiedzy musiałyśmy przedzierać się przez leśne gęstwiny. Grzęznąć w lecie i na chwilkę zatrzymując się na szpiegowską sesję zdjęciową, po kilkunastu minutach dojechałyśmy dooo…





…. Do kryjówki mistrza szpiegowania położonej wysoko w górach. Jest naprawdę bardzo dobrze ukryta, ale w sumie nie ma co się dziwić. Weszłyśmy na chwilkę do środka pieczary, lecz nie przeszkadzałyśmy za długo mistrzowi, to byłoby nietaktowne. Ograniczyłyśmy się do ogniska przed posiadłością.
W trakcie tego dość długiego spotkania stopniowo nas ubywało. Z dziewięcioosobowej grupy w której skład wchodziła Nicole, Sarna, Misia, Savannah, Kaira, Francesca, Brooke, przez chwile Leila i ja, została grupka najwytrwalszych sześciu. Te osoby czekała niespodzianka na sam koniec szkolenia. Zanim się dowiedziały co nią było, pojechały razem ze mną na dalszą część wycieczki.



Po ognisku wsiadłyśmy na konie i pojechałyśmy po leśnych szlakach do obserwatorium. Tam bowiem znajduje się wyciąg którym szybko mogłyśmy zjechać na sam dół. Ostatecznie dojechałyśmy do miasteczka Srebrnej Polany, niedaleko którego rozpoczęłyśmy spotkanie. W miasteczku na dziewczyny czekał test! Był to egzamin końcowy mojego szpiegowskiego kursu, który miał zadecydować o dalszych losach wszystkich zgromadzonych…


Sprawdzianem okazała się gra w chowanego. Wszystkie kryjówki były niezwykle wymyślne i kreatywne. Gdy znalazłam wszystkich ukrywających się potencjalnych szpiegów mogłam ogłosić werdykt… WSZYSTKIE DOSTAŁY CERTYFIKAT SZPIEGA! Byłam na prawdę bardzo dumna, że zyskałam tylu pomocników.

Mam nadzieje, że ciekawa była dla was taka odmiana na spotkaniu. Jeśli chciałybyście żebym kiedyś zorganizowała podobne spotkanie, poinformujcie mnie o tym. Na koniec chciałam bardzo podziękować Nicole i Sarnie, które szczególnie na początku niezwykle mi pomogły 💗.








Komentarze

  1. Nie ma sprawy Mech <3 O, nawet Budyń załapał się na zdjęciu ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ty Mech zapomniałaś o Carine? Jak mogłaś xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no fakt... nie mam tego na liści i dlatego sie pomyliłam, juz naprawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga