24.04.2020

Cześć, tutaj znowu Iris!
A to lekko opóźniony wpis z piątkowego spotkania.

Myślę, że hasłem tego spotkania powinno być skradanie, albo żółwie. W sumie nie wiem jak to wyszło, ale większość naszego spotkania zajęło skradanie. Ale zacznijmy od najważniejszego, ponieważ dzisiaj swoje pierwsze spotkanie poprowadziła Lena. Wzięło w nim udział 5 osób, wliczając Lenę ; ja Niccy, Tyra, Kara ( w sumie to jest taki stały skład od kilku spotkań, co mnie bardzo cieszy) . To spotkanie nie było wyzwaniem tylko dla prowadzącej, lecz również dla Tyry, która okazała się przestępcą. A przynajmniej sso uznało ją za osobę łamiącą zasady i dało jej szlaban na chat, dlatego była dzisiaj niemym uczestnikiem spotkania. 


 Lena swoje spotkanie zaczęła w Moorland na padoku, skąd pojechałyśmy na wzgórze Nilmera, by wziąć udział w ognisku z kiełbaskami.To było na prawdę dość dzikie ognisko, poza ogrzewaniem się przy ogniu trochę biegałyśmy i zderzałyśmy się z ławkami, ponieważ odkryłyśmy zabawny dźwięk, który wydawały za każdym razem jak ich dotknęłyśmy. później jeszcze chwilkę pogadałyśmy, a potem zaczęło robić się coraz dziwniej...


 I właśnie w tym miejscu, w sumie sama nie wiem dlaczego, zaczęłyśmy wszędzie chodzić skradając się. Najpierw dookoła ogniska, a potem dosłownie wszędzie, a to skradanie przerodziło się najpierw w śliczne zdjęcie, a potem nawet w zabawę. Nawet Sarna nie mogąc nic powiedzieć i tak okazała się świetnym kompanem i towarzyszem skradania.




Kolejnym punktem spotkania Leny była gra. Była ona bardzo podobna do istniejącej w rzeczywistości zabawy „ciuciubabki” ale z racji tego, że w grze dużo słów jest zasłanianych przez kratki, gra dostała nową nazwę – „straszna babka”😂 . Początkowo dozwolone było w niej podbieganie, ale zwycięstwo było zbyt proste, dlatego później zamieniłyśmy to na skradanie się. Było bardzo zabawnie, szczególnie, gdy Lena była Straszną Babką, wtedy wygrana stała się dużo trudniejsza i nawet chowając się za szopą nie udało mi się wygrać.



Na tym skończyłyśmy spotkanie, chociaż potem wybrałyśmy się jeszcze na małą potańcówkę w mniejszym już gronie i zmienionych strojach. w trakcie przejazdu trochę się rozdzieliłyśmy,  ja z moją niemą przyjaciółką wlokłyśmy się po drogach prowadzących do fortu, w tym czasie reszta pojechała chyba szybko inna trasą.





Spotkanie było zaskakująco udane, jak na pierwszą próbę koordynowania naszą czwórką. Czekam na więcej ciekawych propozycji poprowadzenia własnego spotkania , chociaż na razie mam kilka własnych pomysłów, które mogą się spodobać.
Do kolejnego spotkania 😊










Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga