22.05.2020
Cześć!
Ostatnio coś dużo wpisów piszę sama. Muszę zacząć dawać „zlecenia”
bo się wykończę xD
Dzisiaj wracam do was z nowym zaległym wpisem, tym razem ze
spotkanie które odbyło się w piątek. Od razu mówię, uwierzcie mi na słowo,
takiego spotkanie jeszcze u nas nie było!
Jak przeciętne spotkanie zaczęłyśmy je wieczorem koło farmy
Steva. Jednak tym razem początek wyglądał nieco inaczej… czy dobrze, czy źle,
to musicie ocenić już same. Ja powiem jedynie, że był to zupełnie inny rodzaj
spotkanie, bo od tego piątku już co tydzień nasze oficjalne piątkowe spotkanie
będzie zastąpione takim dodatkowym/nieobowiązkowym, luźnym.
To był pierwszy i ostatni wyścig tego spotkania. Powiedzmy,
że była to taka rozgrzewka przed naszą górska podróżą. Wyprawa już tak
oficjalnie rozpoczęła się od małej sesji zdjęciowej w naszej sianowej kryjówce
w Valedale. W sumie to kryjówka była już pierwszym punktem, bo mimo że jest
bardzo przez nas lubiana, to niestety rzadko odwiedzana.
Ostrożnie wycofałyśmy się obok przepaści, by powrócić na
właściwą ścieżkę. Dróżka doprowadziła nas prosto do Jeziora Valedale. Tak jak
mówiłam, wtedy nie było czasu na ściganie, więc przejechałyśmy obok tablicy
wyścigowej i pojechałyśmy w stronę wodospadu. Niestety gdy dzielił nas od celu
tylko niewielki odcinek krętej ścieżki okazało się, że ponownie w planach nie
uwzględniłam bardzo ważnego aspektu. Zapomniałam tym razem, że niektóre drogi
były zamknięte i nie wszyscy zawsze mogą tam wjechać😑🤦♀️ . No ale kto nie ma w głowie
ten ma w nogach – jak to się mówi. Musiałyśmy się wrócić. W zamian postanowiłam
zainwestować moje wirtualne pieniążki w
kosz piknikowy.
Zjadłyśmy sobie na
koniec małe co nieco, również w ciekawym miejscu. Pogadałyśmy chwilkę i wymyśliłyśmy
nawet nowe ksywki dla osób które jeszcze ich nie otrzymały. Mam nadzieję, że
mimo licznych przeszkód podobało się wam to piątkowe spotkanie i że nasze
spotkania będą coraz lepsze.
🤍






♥♥♥
OdpowiedzUsuń